10 views 3 mins 0 comments

JEDZENIE.

In 2018
01 marca, 2018

Jeśli gdzieś widać różnice między mną, a moim Bratem, to obecnie najbardziej widoczne jest to w podejściu do spożywania nowych rzeczy. Ja jestem tradycjonalistą. Jak coś mi posmakuje, to trzymam się tego niczym tonący brzytwy. No chyba, że chodzi o coś dobrego, z wysoką zawartością cukru lub czekolady, a najlepiej obu tych składników. Wtedy próbowaniu nie ma końca!

Bruno z kolei rwie się do wszystkiego, co zobaczy na talerzu u innych. Kanapka – spróbuję, wędlina – spróbuję, jogurt – spróbuję… Niczym Joey spożywający wspaniały deser Rachel w dniu dziękczynienia: Custard – good! Jam – good! Meat – gooooood! Mógłbym zresztą zapisać kolejne kilka stron, wymieniając poszczególne rzeczy, które Brat z chęcią już skonsumował lub też poprzeżuwał i wypluł. Zdecydowanie szybciej pójdzie jednak napisanie czego nie lubi – nie przepada za rzeczami generalnie postrzeganymi jako zdrowe – czyli warzywami, a szczególnie warzywami gotowanymi. Jedyne co jest w stanie pomemłać to papryka. Bardzo natomiast lubi mięso w każdej postaci – czy to wędlina, czy to kotlety, smażone, pieczone, gotowane czy parowane. Zdecydowanie nie wróżę mu więc zostania wegetarianinem. Wszelkie inne rzeczy również konsumuje, z mniejszym lub większym apetytem. Obecnie najbardziej na topie są kabanosy i jogurty, ale nie znaczy to, że nie rozwija swoich kubeczków smakowych poprzez podróże po światowych kuchniach.

Weźmy na przykład ostatni weekend. Stwórcy zastanawiali się, co zamówić na obiad. Najpierw padło na indyjskie, ale po chwili doszli do wniosku, że Bruno nie będzie miał co jeść, więc zamówią jednak pizzę. Ja oczywiście byłem już napalony na pysznego naanika, więc gdy usłyszałem:

–  Igor zjesz pizzę?

– Nieeeee! Chcę naanika!

– Ale my nie zamawiamy indyjskiego…

Moja mina, przypominająca cocker-spaniela podczas wigilii, nie pozostawiła wątpliwości co do preferencji mojego niedzielnego posiłku. No i na indyjskim się skończyło! Oczywiście ja zjadłem tylko naana, mój Brat natomiast, jak już się można domyślać, spróbował i naana, i garlic naana, i butter chickena i masalę również. O tym, że Maka już dawno zaliczył chyba nie muszę wspominać? Frytki – good, nuggetsy – good, mięso z ćwierćfunciaka – very good! Także podróże nam już nie straszne. W razie awarii pozostaje stary dobry Mak. I tym pysznym akcentem kończę dzisiejszy wpis.

Visited 1 times, 1 visit(s) today