
Jakiś czas temu zacząłem oglądać za Stwórcami bajki pełnometrażowe. Na początek poleciało “Inside Out”. Nienajgorsza bajeczka, ale chyba dla trochę starszych osobników. Mimo to obejrzałem w całości, choć na raty. Zmiana na lepsze nastąpiła przy drugim podejściu do oglądania, ponieważ wybór padł na “Cars”. Od dłuższego czasu regularnie czytam na dobranoc historię z tej bajki, więc znam ją prawie na pamięć. Dlatego też, gdy któregoś popołudnia Stwórcy zaproponowali obejrzenie całego filmu, usiadłem podekscytowany i z niecierpliwością czekałem na start. Po kilku sekundach, gdy na ekranie pojawił się McQueen, mój entuzjazm wystrzelił do góry niczym rakieta startująca w kosmos. I już tak zostało przez kolejną godzinę, gry Stwórcy mimo moich wielkich protestów, zakończyli pokaz i wyłączyli TV. Jedyne pocieszenie było takie, że była sobota i następnego dnia mieliśmy dokończyć oglądanie. Od tego czasu obejrzałem Cars jeszcze kilka razy. W zasadzie to teraz lecą co weekend. Co prawda była jeszcze próba podejścia do Kung-Fu Panda, ale szybko mi się znudziło i po kilku minutach stwierdziłem, że jednak wolę Cars. Zacząłem również oglądać Cars 2, ale jak to zwykle bywa z sequelami, nie jest tak dobra jak część pierwsza. Niestety.
Jak widać moja obsesja McQueenem nie maleje, wręcz przeciwnie. Kolekcja resoraków z Cars regularnie się powiększa. Po tym jak na urodziny zażyczyłem sobie McQueena, dostałem jeszcze zestaw trzech aut od wujka Marka, a Ojciec ostatnio nabył metodą kupna na OLX kolejne trzy fury, z czego jedną już dostałem, a kolejne dwie mam znaleźć w bucie na Mikołajki. No i dostanę jeszcze kolejną książkę z opowiadaniami o McQueenie, ale to niestety dopiero pod choinkę.
Poza Cars’ami, jestem jeszcze zafascynowany technologią. To chyba jednak nie przypadek, że większość posiadaczy małych dzieci twierdzi, że rodzimy się z telefonami w ręku. Od małego lubiłem bawić się telefonem, tabletem i podkradać telefony Stwórcom. Uwielbiam przeglądać zdjęcia, a filmiki jeszcze bardziej. Zacząłem również korzystać z komunikatorów internetowych. Jak tylko dorwę się do któregoś z telefonów Stwórców to od razu odpalam What’s App’a i głośno komentując “gdzie ten łocap?”, wysyłam do wszystkich hurtowe ilości emotikonów. Najbardziej podobają mi się buźki, minimalnie mniej auta i piłki. Równie często wyrażam życzenie odpalenia Skype’a i zadzwonienia do babci Tereski. O graniu na tablecie oczywiście nie muszę wspominać, choć ostatnimi czasy Stwórcy dość mocno ograniczyli mi do niego dostęp. Nic tylko czekać na dzień, gdy zażyczę sobie pod choinkę najnowsze Playstation!