3 views 6 mins 0 comments

WAKACJE W MIEŚCIE I NA WSI.

In 2016
31 sierpnia, 2016

W tym roku wakacje były chyba jeszcze lepsze niż w poprzednim. Zaczęło robić się fajnie, gdy po wielu miesiącach słupek rtęci zaczął dotykać trzydziestki. Dzięki temu zjadłem mnóstwo pysznych lodów, najczęściej w Jednorożcu oraz w Sweet Moments, gdzie udawaliśmy się zawsze po basenie. Regularnie też wybieraliśmy się na zwiedzanie miasta. Odwiedziliśmy bulwary wiślane, park fontann oraz Plac Europejski, gdzie śmigałem po wodzie i rzucałem kamienie. Wybraliśmy się również kilka razy na koncerty Chopinowskie w Łazienkach, a po nich zwiedzaliśmy park, który okazał się przepiękny. Bardzo mi się tam podobało mimo tego, że zaliczyłem tam mój pierwszy duży wypadek na rowerku. Wszystko przez brak hamulców – rozpędziłem się z górki, ale zahamować stopami przy dużej prędkości wcale nie jest tak łatwo! Flinstonsi to ściema! Tak czy inaczej jest tam dużo fajnych dróżek, jeziorek i zwierzątek. Można było karmić i gonić wiewiórki, co potwornie mi się spodobało. Dużo mniej podobało mi się natomiast, gdy jedna z nich zaczęła gonić mnie. Zacząłem uciekać, ale coś nogi nie chciały nieść, więc się rozpłakałem i skończyłem na rękach u Ojca. Jeździliśmy też często na różne placyki, np. na Plac Wilsona albo do Ogrodu Jordanowskiego, gdzie mogłem wyszaleć się totalnie. Coraz bardziej podoba mi się wchodzenie na wysokości i zacząłem nawet włazić na zjeżdżalnie od drugiej strony. Także wakacje w mieście dają się lubić!

Na koniec lipca wyjechaliśmy na Mazury. Tutaj pogoda niestety nie dopisała. Nad jeziorem byliśmy może ze dwa razy, więc w porównaniu z zeszłym rokiem katastrofa. Na szczęście miałem dobre towarzystwo w postaci całej rodziny, starej i młodej oraz dziadka, który co rusz wymyślał nam małolatom coraz to nowsze zabawy i zajęcia.W warsztacie dziadka ostro działaliśmy z wszelkimi możliwymi narzędziami, od imadła zaczynając, a na wiertarkach kończąc. Pokazał mi na przykład jak działają łapki na muchy, więc każdego dnia łapałem jedną z nich i latałem za wszystkim owadami z głośnym okrzykiem wojennym “kilim muche!”. Razem z Wiktorem seniorem i juniorem oraz Dominikiem chodziliśmy do bazy na tyłach ogrodu, gdzie pisałem maile na starych klawiaturach, a następnie strzelałem z pistoletów i karabinów, których było do wyboru, do koloru. Woziliśmy drewno taczką i wywrotkami, a w piaskownicy robiliśmy beton i budowaliśmy zamki. Dużo jeździłem zeberką, szczególnie gdy udało mi się kogoś namówić, aby mnie pchał. Czyli kilka razy dziennie. Po odkryciu konewki cały czas podlewałem… w zasadzie wszystko co się dało. Spodobało mi się to prawie tak bardzo jak malowanie opon kredą. Jednak zdecydowanie najbardziej lubiłem jeżdżenie samochodami. Za kółko wsiadałem do każdego – naszego, dziadka jednego i drugiego, a nawet do aut wujków. Najlepsza zabawa jednak była, gdy jeździliśmy naprawdę, na koniec ogrodu i z powrotem. Ja na kolanach Ojca za kółkiem, kręciłem kierownicą i powtarzałem komendy typu “prostuj” czy “skręcaj” niczym Wisławski Hołowczycowi. Chłopaki zresztą też to uwielbiali i ciągle namawiali Ojca na przejażdżki.

Zaliczyłem również trzy wycieczki. Jedna to przejażdżka pociągiem do Szczytna, druga to rejs po jeziorze statkiem na urodziny dziadka, a trzecia kajaki. Pociągi (jak dobrze wiecie) od dawna mi się podobały i za każdym razem, gdy przejeżdżał jakiś przez Świętajno, to biegałem do bramy go zobaczyć. Jako że już trochę podrosłem to załapałem się na coroczną przejażdżkę z wujkiem Wojtkiem. W zasadzie trzeba by to nazwać wyżerką w pociągu, bo główny punkt programu to jedzenie wszelkich zabronionych na co dzień rzeczy, które wujek przygotowuje. Ale sam przejazd także mi się podobał i w przyszłym roku na pewno się przejadę jeszcze raz. Zaliczyłem również swoje pierwsze kajaki. Co prawda nie była to zbyt długa wyprawa, bo ileż można oglądać wodę i las, ale przez pierwszą godzinę było znakomicie. Tak jak w pociągu, tutaj również wyżerka grała pierwszoplanową rolę, więc ogólnie rzecz biorąc kajaki kojarzą mi się bardzo dobrze. Podobnie jak i wycieczka statkiem. Zdecydowanie muszę je powtórzyć w przyszłym roku. Aż szkoda, że tak długo trzeba będzie czekać…

Visited 1 times, 1 visit(s) today