
Dziewiąty rok życia uczciłem podobnie, jak w zeszłym roku, na podwójnej imprezie z Ignacym F. w Zimnych Dołach. Tym razem nie było festiwalu muzyki dołującej (to znaczy był, ale tydzień wcześniej), za to odbywał się lokalny bieg leśny, przez co znowu były tłumy ludzi i samochodów. Z plusów dodatnich była za to muzyka!
Przygotowania do imprezy trwały tym razem zadziwiająco krótko. Na prezent nie mogłem się zdecydować, więc Stwórcy zarządzili od gości vouchery do Empiku. Tydzień wcześniej byliśmy też w sklepie z artykułami piłkarskimi, gdzie na poczet prezentu dostałem piłkę Champions League. I to tyle jeśli chodzi o prezenty. Co do tortu, to dla odmiany również nie mogłem się zdecydować, zdecydowaliśmy więc, że będzie najzwyklejszy bez żadnych fajerwerków. Stwórcy mieli jednak przebiegły plan, żeby na torcie były jednak jakieś ozdoby i potajemnie przygotowali grafikę z piłkami, koszulkami Realu Madryt i zdjęciem Cristiano Ronaldo w stroju Królewskich. Gdy go zobaczyłem, oszalałem z radości, pomimo że dwie minuty wcześniej upewniałem się, że będzie zwykły tort i byłem wielce oburzony, że Stwórcy poprosili cukiernię o przygotowanie czegoś dla mnie. W tak wspaniałym nastroju dojechaliśmy na miejsce. Tutaj wszystko przebiegało tak, jak zawsze, czyli zabawy, bieganie, granie, kiełbasa z ogniska na przekąskę, a następnie tort. Później znowu zabawa, bieganie, granie, zjedzenie wszystkiego, co było do zjedzenia i już kilka godzin później byliśmy gotowi do powrotu. Jak się okazało, nie był to koniec dnia. Po powrocie do domu, Bruno z Matką oraz wujkiem Łukaszem i Maćkiem B. pojechali na koncert Kultu, a ja wynegocjowałem nocowankę Bartka B u nas. Nie zabrakło oczywiście krótkiego kina i zbyt długiego zasypiania.
I tak minęła urodzinowa sobota. Było naprawdę super. Tort wprawił mnie w fantastyczny nastrój, prezenty były takie, jak miały być, a na deser nocowanka. Oby tak co roku!