12 views 2 mins 0 comments

SWIEŻE POWIETRZE.

In 2015
17 czerwca, 2015

“Aaaachhhhh. Alpy. Tu się oddycha! Nareszcie czuję, że jestem wolny!” No… prawie. Powietrze co prawda mazurskie, a nie alpejskie, no i ta wolność nadal dość mocno ograniczona, ale nie ma to kompletnie znaczenia. Kalendarzowo nadal jest jeszcze wiosna, ale pogodowo zdecydowanie lato.  Dlatego też od dwóch tygodni jestem na moich pierwszych letnich wakacjach i muszę przyznać, że ewidentnie mi się te wakacje podobają. Większość dnia spędzam na świeżym powietrzu. Jak tylko skonsumuję śniadanie robię się nie do zniesienia. To znak sygnał, że czas pobytu w domu się skończył i trzeba zacząć dotlenianie. Zazwyczaj pierwsze szaleństwa nie trwają zbyt długo, gdyż gwałtowne uderzenie tlenu sprawia, że szybko robię się śpiący i odpadam na godzinkę lub też dwie. Po przebudzeniu coś przekąszę i wtedy zabawa jest już na całego.

Na początku mój plac zabaw ograniczał się do dwóch metrów kwadratowych koca, ale pod koniec pierwszego dnia postanowiłem sprawdzić to zielone coś wokół niego. Po delikatnym dotknięciu dłonią tu i ówdzie oraz wyrwaniu kilku źdźbeł postanowiłem, że kolejnego dnia pójdę na całość i zwiedzę najbliższą okolicę koca. Jak postanowiłem tak też zrobiłem i nazajutrz stawiałem pierwsze kroki po trawie. Na początku delikatnie się tylko wychylałem, ale z czasem nabrałem odwagi i poczynałem sobie coraz śmielej, oddalając się na bezpieczną odległość kilkunastu centymetrów. Największym problemem było nieprzyjemne odczucie kłucia w kolana, dlatego też musiałem używać człapania typu pająk, nie dotykając kolanami trawy. Sam muszę tutaj obiektywnie stwierdzić, że wyglądałem dość komicznie, ale przynajmniej nic mnie nie kuło! I tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Na samą myśl o powrocie do miasta robi mi się niedobrze, a jak temperatury sięgną trzydziestu i więcej to dopiero będzie la granda afera. Mam nadzieję, że Stwórcy zamontują klimatyzację, bo inaczej będzie całkowicie prze……kichane.

Visited 1 times, 1 visit(s) today