
Wolny weekend zapowiadał wyjazd w góry, jednak na drodze stanęła nam olimpiada. A dokładniej trzydziesta dziewiąta ochocka olimpiada dla przedszkolaków. Już w zeszłym roku Bruno został wytypowany do drużyny, jednak mieliśmy wtedy wyjazd, więc nie mógł wziąć w niej udziału. W tym roku, po otrzymaniu informacji, że Bruno ponownie został wybrany, Stwórcy jednogłośnie odwołali wyjazd, stwierdzili, że zostajemy w Warszawie i będziemy go dopingować.
Zawody nie odbywały się zbyt daleko, bo tuż obok naszej ulubionej lodziarni Syrenka, więc dojechaliśmy spokojnie rowerami. Okazało się, że jest to olimpiada przez wielkie „O”. Wystartowało dziewięć przedszkoli, zawody rozpoczęły się paradą drużyn, jak na prawdziwej Olimpiadzie, byli sędziowie, pomocnicy przydzieleni do każdej drużyny i nie zabrakło nawet transparentów z numerami i herbami niektórych przedszkoli. W sumie było osiem konkurencji plus jedna dodatkowa ze specjalną nagrodą – wielkim pluszowym misiem. Od samego początku Malinki z przedszkola 248 (czytaj Team Bruno) narzuciły dobre tempo i zaczęły od wygrania pierwszej konkurencji. Później było coraz lepiej. Skończyło się tym, że nie wygrali tylko jednej z konkurencji. Pluszowy misiek również do nich trafił, dzięki wybitnym umiejętnością ich wychowawcy Pana Mateusza, który łapał na kijek wszystkie rzucane w każdym kierunku obręcze. Wszyscy zawodnicy dostali pamiątkowe medale oraz wielkie wafelki. Radość była przeogromna, szczególnie, gdy ogłoszono drużynę, która zajęła drugie miejsce i drużyna Bruna zorientowała się, że wygrali. Choć wygrali to zbyt mało powiedziane. To był totalny nokaut! W sumie zdobyli 42 punkty, a miejsce drugie zaledwie 29. Po zawodach, korzystając z okazji do świętowania oraz położenia, udaliśmy się w większym gronie na pyszne i bardzo zasłużone lody do Syrenki.