10 views 4 mins 0 comments

PRAWDZIWA ZIMA.

In 2022
18 grudnia, 2022

Grudzień mija bardzo szybko i intensywnie. W piątek przywieźliśmy choinkę, ale po rozłożeniu okazało się, że sypie się jak choinka na wiosnę. Długo się nie zastanawiając (i po subtelnej namowie Matki), Ojciec zapakował ją z powrotem do samochodu i pojechał zwrócić drzewca. To sprawiło, że Bruno był bardzo nieszczęśliwy, ponieważ od dłuższego czasu wyczekiwał i dopytywał, kiedy w końcu będziemy ubierać choinkę. Matka wpadła jednak na genialny pomysł i w sobotę pojechaliśmy z nią po małą choinkę do naszego pokoju. Dzięki takiemu arcymistrzowskiemu posunięciu, dzieci były wniebowzięte i nawoływania o dużą choinkę ucichły tak bardzo, że to Stwórcy musieli nam o tym przypomnieć w kolejny piątek. Po powrocie z szaleństw osiedlowych, zabraliśmy się za jej ubieranie, słuchając przy tym kolęd i wymyślając coraz to bardziej genialne prezenty, na przykład X-Boxa lub też jaszczurkę, którą zobaczyłem u moich kolegów-bliźniaków z klasy.

Zapomniałem też wspomnieć, że w końcu mamy prawdziwą zimę! W tym tygodniu zaczęło sypać śniegiem, temperatury spadły poniżej zera, więc Warszawa jest biała i piękna. Ze względu na dużą ilość zajęć pozalekcyjnych, które sprawiają, że do domu wracamy późno lub też bardzo późno, w tygodniu nie było okazji, żeby wziąć sanki i ruszyć na Górkę Szczęśliwicką. Na szczęście są jeszcze weekendy, nie było więc innej opcji, jak zimowe szaleństwo w sobotę.

Co prawda w sobotę mieliśmy jechać z Matką na długo wyczekiwany wyjazd tylko we troje, ale wyjazd nie zając, nie ucieknie! Po skonsumowaniu śniadania i wypiciu kawy, zapakowaliśmy sanki do samochodu i po przejechaniu całych kilkuset metrów, zaparkowaliśmy przy parku i ruszyliśmy na Górkę. Cóż mogę powiedzieć? Było fantastycznie! Zjeżdżaliśmy z coraz to wyższych punktów górki, raz na moich sankach, raz na Bruna, raz sami, później ze Stwórcami i tak niepostrzeżenie minęła nam godzina albo i więcej. Czas było wracać na ciepły rosół i szykować się do wyjazdu. Niestety, tutaj wszystko zaczęło się sypać. Bruno narzekał, że jest mu zimno, nawet po rosole i pod kocem. Do tego doszedł średnio brzmiący kaszel i katar, więc podjęliśmy trudną decyzję, że ja pojadę z Matką, a Bruno zostanie z Ojcem w domu, żeby się kurować. Wszystkim było bardzo przykro z tego powodu, ale obiecaliśmy sobie, że jak Bruno wyzdrowieje, to też pojedzie z Matką na taki sam wyjazd. Generalnie jednak, nie miał źle i narzekał wcale, wręcz przeciwnie. Był bardzo szczęśliwy, ponieważ Ojciec zrobił mu frytki pozwolił jeść na kanapie podczas oglądania bajek!

Zabraliśmy więc z Matką nasze manatki i ruszyliśmy do Double Tree by Hilton w Wawrze, gdzie fantastycznie spędziliśmy weekend. Korzystaliśmy z basenów, placu zabaw i różnych innych atrakcji. Nie zabrakło też wykwintnej kolacji z deserem i kina na dobranoc. Szkoda tyko, że Brata nie było z nami.

Visited 7 times, 1 visit(s) today