10 views 3 mins 0 comments

MAJÓWKA 2017.

In 2017
10 maja, 2017

Majówka w tym roku była trochę dłuższa niż zwykle. Zamiast trzech dni trwała trzy tygodnie. Ale komu by to przeszkadzało! Narzekać więc nie mogę, wręcz przeciwnie. Cały ten czas spędziliśmy na Mazurach i jak zwykle było fajnie. Co prawda dziadkowie po tygodniu wyjechali na saksy do Norwegii, ale w niczym mi to nie przeszkodziło w miłym spędzaniu czasu, i to pomimo bardzo średniej pogody.

Na początek muszę się pochwalić – mam u dziadków swój własny pokój! Stwórcy zastanawiali się, jak będziemy nocować na wyjeździe, lecz dziadkowie ogarnęli temat, sekundy się nawet nie zastanawiając. Złożyli moje stare łóżeczko, wersalkę wynieśli i w ten oto sposób zająłem stary pokój Matki. Od razu mi się spodobało i ku wielkiemu zdziwieniu Stwórców, w ogóle nie zrobiłem awantury z powodu wyekspediowania mnie nie dość, że z pokoju, to i z łóżeczka!

W czasie tych trzech tygodni odbyłem swoją pierwszą wizytę w bibliotece. Matka już od dawna mi ją obiecywała, ale jakoś ciągle nie było czasu na takie rzeczy. Mniej więcej od roku, jak nie od półtora! W końcu jednak się doczekałem i na własne oczy przekonałem się co to takiego. Oczywiście bardzo mi się spodobało, panie były bardzo miłe i uprzejme, no i wypożyczyłem sobie dużo nowych książeczek do wieczornego czytania. Po powrocie pochwaliłem się wizytą Ojcu:

– Gdzie byłeś synu?

– W bibliotece.

– Super! I jak było?

– Dostałem cukierka! odparłem bez wahania.

Co mi tam książki! Najważniejsze, że było coś słodkiego.

Zacząłem też eksperymentować z różnymi aktywnościami. Najczęściej wiąże się to z niszczeniem, psuciem i rozmontowywaniem różnych przedmiotów na części pierwsze. Czasami jednak poszkodowanym bywam również ja. Któregoś dnia na przykład naciągnąłem czapkę na oczy i ruszyłem przed siebie. Rowerem, żeby nie było za łatwo. Na efekty nie trzeba było długo czekać – myślę, że około trzech sekund. Na moją drogę wtargnął mur i po nieudanej próbie jego staranowania wywróciłem się i zaniosłem płaczem. A Stwórcy ciągle powtarzali, niczym zacięta płyta, „patrz przed siebie jak jedziesz! Patrz przed siebie”. Na co tu patrzeć, kiedy obserwowanie kręcącego się koła jest sto razy bardziej interesujące!

I tak nam właśnie zleciały te trzy tygodnie.

Visited 1 times, 1 visit(s) today