
Matka niedawno rozpoczęła studia i wiąże się to z jej nieobecnością w niektóre weekendy. Dlatego też spędzamy ten czas z Ojcem, który musi nam organizować zajęcie tak, żebyśmy się nie pozabijali, a przede wszystkim nie doprowadzili go do szaleństwa.
Pierwsza sobota minęła nam na placach zabaw i pumptrackach. Niedzieli nie mieliśmy zaplanowanej i nie za bardzo wiedzieliśmy co będzie my robić. Dawno temu Ojciec wspominał o wycieczce w góry, a i ja również często o tym wspominałem, więc po śniadaniu i chwili zabawy zapadła decyzja. Jedziemy w góry! Było już dobrze po dziesiątej, więc zebraliśmy się szybko niczym struś pędziwiatr i popędziliśmy do windy.
Najbliższe góry były Świętokrzyskie i tam też pojechaliśmy. Plan był taki, żeby wejść na ich najwyższy szczyt – Łysicę. W trasie zadzwoniła do nas Matka i z przerażeniem w głosie zadawała milion pytań. Co jak gdzie i po co. Macie czapki, rękawiczki, termosy śpiwory i w ogóle sprzęt na Mt.Everest? Oczywiście prawie wszystko (z dużym naciskiem na prawie) mieliśmy. Przede wszystkim mieliśmy chęć przeżycia przygody! Po niecałych dwóch godzinach byliśmy w Świętej Katarzynie, zaparkowaliśmy i żwawo ruszyliśmy, niczym trzej muszkieterowie. Początki były łatwe, ale im wyżej tym trudniej! Na szczęście trasa nie była długa i nawet Bruno praktycznie wszedł bez żadnej pomocy. Na szczycie wspięliśmy się na górę kamieni, nagraliśmy filmik z pozdrowieniami, zjedliśmy co nieco i bawiliśmy się pokemonami, które dostaliśmy po drodze w McDonaldzie.
W trakcie zejścia Ojciec zarzucił pomysł, żeby zdobyć wszystkie szczyty w Polsce. Pomysł nam się bardzo spodobał, więc od razu na niego przystaliśmy. Niestety okazało się, że tych szczytów jest trochę więcej, niż Ojcu się wydawało. Myślał o Śnieżce, Tarnicy, Rysach i jeszcze jakimś szczycie w okolicach Żywca, gdzie kiedyś był na obozie wędrowny. Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się jednak, że tych szczytów jest 28! Dwadzieścia osiem! Nie ostudziło to jednak naszego zapału i dalej chcieliśmy je wszystkie zdobyć. I właśnie z takim postanowieniem opuściliśmy Góry Świętokrzyskie.