8 views 3 mins 0 comments

KORONA GÓR NR 7 – LUBOMIR.

In 2022
15 października, 2022

W tym roku postanowiliśmy nadrobić zaległości w zdobywaniu szczytów tak, żeby średnia wyszła nam trzy na rok. Stwórcy w poprzedni weekend byli na solowym wyjeździe w Górach Świętokrzyskich, więc w ten weekend jedyną opcją był wyjazd na południe Polski. Tym bardziej, że pogoda cały czas dopisywała.

Wybór padł na najbliższe od Warszawy niezdobyte szczyty. Zaraz za Krakowem jest Lubomir i to on poszedł na pierwszy ogień, ponieważ trzeba było do niego dojechać (to po pierwsze) oraz wejść i zejść przed zapadnięciem zmierzchu (to po drugie). Wspinaczka okazała się niezbyt wymagająca, chociaż zaparkowaliśmy zdecydowanie zbyt wcześnie, ze względu na znaki ostrzegawcze o prywatnej drodze. Później jednak były kolejne znaki, które to informowały, że te pierwsze to była ściema i nie trzeba było się nimi przejmować. Tak czy owak, swoje już przeszliśmy, więc zawracać po samochód nie było sensu. Trasa była całkiem przyjemna, niezbyt wymagająca i krótka, więc tak naprawdę nie było nawet czasu na porządny pitstop. Po jakiejś godzinie znaleźliśmy się na szczycie, gdzie zjedliśmy coś słodkiego i popiliśmy colą. Po tej tradycyjnej ceremonii, poszliśmy zwiedzić obserwatorium astronomiczne i zaraz po pokazie ruszyliśmy z powrotem do samochodu.

Czekała nas teraz droga w okolice drugiego szczytu – Mogielicy. Dojechaliśmy do Mszany Dolnej i po zakupach spożywczych i długich poszukiwaniach, Stwórcom udało się znaleźć w końcu nocleg. Wybór padł na OSR Słoneczny, gdzie dostaliśmy pokój z chyba stoma łóżkami, na szczęście na wyłączność. Zwyciężyła wersja ekonomiczna, bo po pierwsze idzie recesja, a po drugie, po naszych pytaniach przed wyjazdami „ile ma gwiazdek”, Stwórcy zdecydowali, że w tyłkach nam się niedługo poprzewraca. Wybór okazał się jednak fantastyczny, bo na dole był stół do bilardu, z którego natychmiast skorzystaliśmy i rozegraliśmy z Brunem jakieś trzysta partii, a później jeszcze kilka dodatkowych. I właśnie w ten sposób minął nam wieczór. O poranku dostaliśmy pyszne śniadanie, po którym znowu poszliśmy grać w bilard, a Stwórcy porozmawiali z właścicielami przybytku o wszystkim i o niczym i dowiedzieli się, że Pani Właścicielka również wybiera na Mogielicę! Życzyliśmy więc sobie udanego wejścia oraz spotkania na trasie, a zaraz po tym ruszyliśmy w drogę.

Visited 1 times, 1 visit(s) today