8 views 4 mins 0 comments

KORONA GÓR NR 11 – BISKUPIA KOPA.

In 2023
04 września, 2023

To było naprawdę fantastyczne zakończenie wakacji. Trzy szczyty w dwa dni, piękne górki, fajne miejsce noclegowe, wieże i tarasy widokowe oraz to, co tygrysy lubią w górach najbardziej, czuli wspinaczka na skałach.

W tym roku pierwszy września wypadał w piątek, więc z góry było wiadomo, że większość rodziców będzie korzystało z długiego weekendu. Ministerstwo Edukacji podjęło pierwszą dobrą decyzję od ośmiu lat i przesunęło rozpoczęcie roku na czwartego. Stwórcy nie mogli przepuścić takiej okazji i już od tygodnia planowali wyjazd w góry. Nie wiadomo było tylko w które. Prognozy pogody zdecydowały, że obranym kierunkiem będzie Kotlina Kłodzka, gdzie jest siedem szczytów z Korony Gór Polskich. Zaczęliśmy jednak od Biskupiej Kopy w Górach Opawskich, która leży w miarę blisko od Warszawy i w miarę po drodze do Kłodzka. Na parking w Pokrzywnej dotarliśmy całkiem sprawnie, słuchając po drodze muzyki i trochę Osiem Tysięcy Zimą, która jest fascynującą książką z najwybitniejszymi polskimi wspinaczami w rolach głównych. Trasa na szczyt była mieszana. Początek płaski i łatwy, ale chwilę później dotarliśmy do Gwarkowej Perci, gdzie w końcu było ciekawiej i mogliśmy się powspinać. Po jej przejściu znowu było płasko i dość nudno, aż do Górskiego Domu Turysty na Biskupiej Kopie, gdzie ostatnie metry znowu były trochę bardziej strome. Tam zrobiliśmy sobie postój, przekąsiliśmy co nieco i ruszyliśmy dalej. Po dwudziestu minutach niezbyt wymagającej trasy byliśmy na szczycie. Nie zabrakło tradycyjnej coli i selfiacza. Wbiliśmy pieczątki do naszych książeczek, a następnie weszliśmy na wieżę. Widoki były wspaniałe, przejrzystość powietrza znakomita. Mogliśmy dostrzec wiele różnych punktów, włącznie z Elektrownią Opole, jeziorami Nyskim i Otmuchowskim i górami, na które będziemy się w przyszłości wspinać ze Śnieżnikiem na czele. Droga powrotna była szybka, szczególnie po pitstopie przy ołtarzyku z kapliczką. Zjedliśmy tam batona proteinowego i tyle nas widzieli. Stwórcy ledwo za nami nadążali. Po dotarciu do drabiny przy Gwarkowej Perci, Bruno miał delikatne opory, ale po kilku słowach zachęty i obietnicy asekuracji, podjął wyzwanie i zszedł bez problemu. Po wejściu do Gwarkowej Perci, poszedłem zbadać, czy ciemna dziura na jej początku jest długą jaskinią. Bruno natomiast oświadczył, że chce jeszcze raz się wspiąć stromizną i zejść drabiną. I tak też zrobił, a ja po chwili również do niego dołączyłem. Szczerze mówiąc to moglibyśmy robić takie kółeczka przez kolejne dwie godziny, ale niestety robiło się dość późno, więc ruszyliśmy do samochodu i do naszego miejsca noclegowego – Apartamentów Koliberek w Szalejowie Górnym. Mieszkanie bardzo się nam spodobało. Zajęliśmy całe piętro, gdzie mieliśmy trzy łóżka, dwie pufy do leżenia i prywatny telewizor, z którego nie omieszkaliśmy skorzystać, szczególnie, że ktoś nie wylogował się z Netflixa! Reszty możecie się domyślać.

Visited 1 times, 1 visit(s) today