8 views 4 mins 0 comments

KORONA GÓR NR 1 PO RAZ DRUGI.

In 2023
17 kwietnia, 2023

Za każdym razem, gdy zdobywaliśmy jakąś górę, na szczycie była pieczątka, którą albo odbijaliśmy na rękach, albo kompletnie ignorowaliśmy. Co prawda Matka już dawno temu mówiła, żeby zorganizować książeczki zdobywcy, ale Ojciec stwierdził, że wystarczy odhaczać szczyty na mapach. Ostatnio poszedł jednak po rozum do głowy i w końcu zapisał nas wszystkich do Klubu Zdobywców Korony Gór Polskich. Przy Brunie co prawda pomylił się z rokiem urodzenia, ale w sumie dobrze wyszła ta pomyłka, ponieważ rejestrować można dzieci od siódmego roku życia. Cóż za przypadek, że machnął się akurat o rok!

W związku z tą doniosłą chwilą, postanowiliśmy zaliczyć wszystkie zdobyte góry jeszcze raz. Pierwsza okazja nadarzyła się bardzo szybko, ponieważ Stwórcy znowu planowali wycieczkę do Czech, więc na tapetę weszło Skrzyczne. Co prawda okazało się, że wyjazd nie dojdzie do skutku, jednak pomysł zdobycia góry pozostał. Tym bardziej, że rodzina G., którą zaraziliśmy pomysłem zdobywania korony, planowała wyjazd na Łysicę. Długo się nie zastanawiając, postanowiliśmy dołączyć do wyprawy i w niedzielę po śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Spotkaliśmy się na parkingu i długo nie zwlekając ruszyliśmy w górę. Pogoda była wyśmienita. Świeciło słońce, było około dwudziestu stopni – idealne warunki do trekkingu! Od razu narzuciliśmy szybkie tempo, zostawiając dorosłych daleko w tyle. W zasadzie to tym razem na Łysicę wbiegliśmy. Po drodze nie było nawet pitstopów, dopiero na szczycie, po zrobieniu pamiątkowej fotki, zabraliśmy się do tradycyjnego wypicia coli i zjedzenia czegoś słodkiego. Nie zapomnieliśmy również o wbiciu pieczątki do książeczki każdego z uczestników, w końcu po to tutaj przyjechaliśmy! Po chwili zabawy na szczycie, Stwórcy zaproponowali zdobycie Skały Agaty, która została niedawno uznana za najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich (ma całe 65 centymetrów więcej od Łysicy). Po kilku minutach marszu byliśmy na miejscu, które okazało się znakomitym placem zabaw ze skałami i drzewami z niskimi gałęziami, idealnymi do wspinania. Spędziliśmy tam dobre kilka chwil, bawiąc się w najlepsze. Robiło się jednak coraz później, a brzuchy coraz głodniejsze, więc został zarządzony ogólny odwrót na dół, na obiad. Mam wrażenie, że zejście zajęło nam więcej czasu, niż wejście, aczkolwiek również niezbyt długo. Chwilę później byliśmy już w Ośrodku Wypoczynkowym Jodełka, gdzie spożyliśmy pyszny obiad i była kolejna porcja rozrywki dla dzieci, łącznie z zabawą w kabarety i skakaniem na trampolinie.

Po tych wszystkich atrakcjach nie pozostało nic innego, jak wracać do domu, co też uczyniliśmy. Teraz już nie możemy się doczekać kolejnych wypraw i kolejnych pieczątek!

Visited 1 times, 1 visit(s) today