7 views 3 mins 0 comments

KINO.

In 2017
03 sierpnia, 2017

Dzisiaj, po raz pierwszy, byłem w kinie. Wyjazd był zaplanowany od bardzo dawna, jednak okazało się, że wylądowaliśmy na ostatnim (dosłownie!) seansie. Od wielu miesięcy pojawiały się zapowiedzi kolejnej części Cars. Jako że jest to jedyna słuszna bajka, nie mogłem przepuścić takiej okazji i nie wybrać się po raz pierwszy do kina. Dodatkowo kuzyni mieli przyjechać do Polski na wakacje, więc zaplanowaliśmy, że wybierzemy się wszyscy razem. Dlatego też, pomimo mojej wielkiej chęci obejrzenia filmu wcześniej, musiałem poczekać na ten moment prawie do końca lipca.

Kiedy w końcu udało nam się dotrzeć na Mazury oraz po sprawdzeniu dat, wizyt poszczególnych członków rodziny u fryzjerów, dentystów i innych wynalazków, okazało się, że jedyny dzień jaki pozostał na kino to czwartek. Chwilę później okazało się również, że w czwartek jest jeden jedyny, wczesny seans Cars 3. Ostatni. Dosłownie. Długo się nie zastanawiając zostało postanowione, że jedziemy. No i tak też zrobiliśmy. Pojechałem ja, kuzyni, Ojciec i wujek Michał. Męska wyprawa! W Olsztynie odebraliśmy nowe paszporty chłopaków, zaliczyliśmy KFC na śniadanie i ruszyliśmy do kina. Tam od razu mi się spodobało, było dokładnie tak jak Stwórcy opowiadali. Duży ekran, dobre nagłośnienie i zdecydowanie za dużo reklam i trailerów. Muszę przyznać, że trochę mnie one znudziły i w pewnym momencie zacząłem dopytywać, gdzie jest McQueen. Ojciec mnie uspokoił, że już niedługo będzie, więc jeszcze trochę wytrzymałem, a chwilę później zrobiło się ciemniej, ekran się powiększył, muzyka zaczęła grać i w końcu pojawił się ON! Czas minął mi w sekundę. No, może w dwie. Oczywiście w ciągu tych jakże długich dwóch sekund, nie zabrakło konsumpcji popcornu, kanapek i słodyczy. Byłem zachwycony, ale kiedy zapalili światło i skończyły się napisy, jedyne o czym marzyłem to wrócić i obejrzeć jeszcze więcej! Kiedy Ojciec powiedział mi, że to niemożliwe i że nie możemy wejść do sali z powrotem, oj, nie pamiętam, kiedy ostatnio dałem taki koncert! Na szczęście nie trwało to zbyt długo, bo nagrodą pocieszenia miały być Carsy na tablecie w drodze powrotnej. Niestety zostałem brutalnie oszukany i zanim zdążyłem cokolwiek obejrzeć, zasnąłem i obudziłem się dopiero w Szczytnie!

Mój debiut w kinie należy uznać za wyjątkowo udany. Pół godziny reklam, półtorej godziny filmu, trochę popcornu, kanapek i orzeszków, a tyle przyjemności. Mam nadzieję, że będę mógł znowu się wybrać, niech tylko zrobią Cars 4!

Visited 1 times, 1 visit(s) today