
To były złe miłego początki. Po wejściu do nowego mieszkania jedyne co czuliśmy to smród papierosów. Na dokładkę, jakieś 10 minut później, dobił nas ostry zapach kiszonej kapusty. “No to już wiemy dlaczego jest tak tanio” padło z ust Stwórców i zawisło na długo w pokoju, niczym smog w Krakowie. Na szczęście z czasem zapach kapusty znikł, a i z każdym rozpakowanym pudełkiem nastroje poprawiały się coraz bardziej.
Wszystko pewnie wydarzyłoby się dużo szybciej, gdyby nie nagła choroba dziadków, którzy mieli przyjechać nam pomóc oraz dwóch godzin przygotowywania na wynajem Młynarskiej, które zmieniły się w cały dzień i jeszcze pół. No i dochodziła oczywiście ciąża Matki, która również nie poprawiała szybkości rozpakowywania. Pomimo tych małych niedogodności, wszystko szło nadzwyczaj sprawnie. Na drugi dzień dotarła dostawa z Ikei i zaczęły znikać kolejne kartony. Z każdym kolejnym dniem zamienialiśmy zastane czarne meble, nowymi białymi z Ikei. Po zbudowaniu wielkiej szafy i wyposażeniu mojej w półki, rozpakowywanie nabrało jeszcze szybszego tempa, a kartony zaczęły znikać niczym pączki w tłusty czwartek. Dzięki temu można było w końcu zabrać się za ogarnianie mojego pokoju, który na pierwsze kilka dni zamieniony był w magazyn. Wynieśliśmy wszystkie graty i zaczęliśmy od pustostanu. Oczywiście we wszystkim grałem pierwsze skrzypce. Kartony z Ikei – ja rozpakowuję. Nowa szafka z pojemnikami na zabawki, nowy stolik i nowe łóżeczko – ileż to najróżniejszych narzędzi musiałem używać, żeby to wszystko to kupy poskładać! Z pomocą Ojca oczywiście, ale niewielką. Najbardziej jednak nie mogłem się doczekać dywanu, o czym zresztą już wcześniej kilkukrotnie Stwórcom wspominałem. Dopiero po jego rozłożeniu poczułem się w końcu jak u siebie, a Stwórcy nie mogli się nadziwić, że jestem w stanie przez dłuższy czas siedzieć i bawić się samemu w swoim pokoju. Swoim nowym, pięknym pokoju. Wisienką na torcie okazał się otrzymany od cioci Asi fotel obrotowy z Ikei.
Do końca tygodnia praktycznie wszystko było gotowe, z wyjątkiem wywiezienia czarnej sofy i szafki TV oraz zamontowania drzwi w szafie Stwórców. Mnie osobiście bardzo się wszytko podoba. Mam wielki pokój, mogę biegać dookoła kuchni, kąpię się w dużej wannie, w bidecie myję sam ręce i odkręcam niepotrzebnie wodę. Furami jeżdżę po całym mieszkaniu i w końcu mogę się porządnie rozpędzić. Do tego odkryłem super plac zabaw na osiedlu, jeżdżę windą do garażu i sam wciskam guziki. Żyć nie umierać!