13 views 3 mins 0 comments

FURA W DRODZE.

In 2014
17 czerwca, 2014

Ojciec nabył furę! I to nie byle jaką! Forszprung dursz technik i das auto w jednym. Biały lakier, alu felgi. Odpicowany jak w Pimp My Ride. Mały przebieg i prawie na gwarancji. Babcia tylko w niedzielę do kościoła jeździła. Także wiem już czym będę śmigał po mieście przez pierwsze kilka miesięcy.

Przymiarki były dłuuuuugie. Zajęło mu to, hmm, dobre dwa miesiące. To było jego zadanie bojowe więc nic nie mogło być pozostawione przypadkowi. Obserwował, czyhał, sprawdzał, negocjował. Na początku było ich w bród. Pokazywały się jak grzyby po deszczu. Jeden portal, drugi portal, do wyboru do koloru. Na jednego się zaczaił, ale okazało się, że daleko, więc suma summarum kosztowo i czasowo nie spełniało mocno wyśrubowanych kryteriów. Później nagle wszytko się urwało. Nic. Zero. Cisza. A czas uciekał. Niby ciągle w tym samym tempie, ale z każdym dniem wydawało się, że przyspieszał i przyspieszył i przyspieszał. Sekunda po sekundzie, minuta po minucie, godzina po godzinie, dzień po dniu. A fur brak. Deadline był do końca czerwca więc trochę zaczął się denerwować, jednak jako wieczny optymista był pewien, że mu się uda. Jednak jako realista zaczął już nawet rozglądać się po salonach, tak na wszelki wypadek. No i w końcu się udało. Pojawił się znikąd, a w zasadzie to w Hannoverze. Matce się spodobał, więc po twardych, krótkich i zakończonych sukcesem negocjacjach fura została nabyta metodą kupna przez internet.

Matka była chyba najbardziej zadowolona. Jak ją znam, a siedzę w niej już ponad pół roku więc znam ją dość dobrze, to na pewno jej poziom stresu zaczynał niebezpiecznie rosnąć. Także myślę, że kamień spadł jej z serca, gdy kolejna ważna sprawa została załatwiona przed moim przybyciem. Tak na marginesie trochę tych spraw jeszcze zostało, ale pozycje na liście są regularnie odhaczane, czasu jeszcze trochę zostało więc jestem dobrej myśli, że wszystko będzie czekało na moje przybycie.

Visited 1 times, 1 visit(s) today