4 views 3 mins 0 comments

EWOLUCJA.

In 2015
01 maja, 2015

Ewolucja. Od leżenia na plecach, poprzez leżenie na brzuchu, czołganie w przód i w tył, klękanie, raczkowanie aż do postawy stojąco-gibająco-podtrzymanej… Jak na razie przynajmniej. Tak więc zaczęło się wielkie prostowanie. Po rozpoczęciu raczkowania i kilku chwilach doświadczeń w tym zakresie, zorientowałem się, że to jednak łatwizna i postanowiłem poszukać nowych wyzwań. Na początek zacząłem łapać się wszystkiego ponad moją głową. Półki, uchwyty, szczebelki, łóżko, sofa i w zasadzie każdy mebel w domu, którego można się chwycić. Szło mi tak dobrze, że Stwórcy bardzo szybko musieli przeprowadzić naradę wojenną w sprawie zabezpieczeń mieszkania przed moją osobą. A będąc bardziej precyzyjnym to zabezpieczeń mojej osoby przed czyhającymi na każdym metrze kwadratowym niebezpieczeństwami i ostrymi krawędziami. Dlatego też decyzje zapadły nadspodziewanie szybko, Ojciec wsiadł w mikrusa i pomknął do Leroy’a nabyć jakieś zabezpieczenia. Na miejscu okazało się, że najlepiej do tego zadania przystosowane były pokrowce na rury w kolorze krwistej czerwieni, pasujące do wnętrza jak pięść do nosa. Ojciec wziął dwie sztuki i po powrocie do domu od razu (czytaj następnego dnia rano) zabrał się do ich instalowania na szafce telewizyjnej. Po wykonaniu zadania, zadowolony i dumy z wykonanej roboty, pojechał spokojnie do pracy. Nie minęło więcej niż kilkanaście minut, gdy jego spokój został raptownie zmącony.  Powodem było moje zdjęcie z jego wspaniałymi pokrowcami, które leżały wszędzie tylko nie na szafce telewizyjnej. Muszę tu nieskromnie przyznać, że ich ściągnięcie było tak łatwe, iż prawie poczułem się urażony przygotowaniem mi tak banalnie prostej przeszkody. Dopiero wieczorem po powrocie z pracy i ich ponownym zamontowaniu, tym razem na taśmę dwustronną, okazało się to trochę trudniejsze, ale oczywiście dla mnie absolutnie nie niemożliwe. Udowodniłem to już nazajutrz, gdy po trochę dłuższej i dość męczącej walce jedną część odkleiłem, a drugą oderwałem. Ojciec był ze mnie dumny!

Moje kolejne dni spędzałem więc na łapaniu się wszelkich możliwych rzeczy, przewracaniu się gdy sił lub umiejętności brakło oraz na płaczu po kolejnych, niezliczonych dzwonach. Dzięki mojej nowej aktywności Matka straciła swoje ostatnie wolne momenty i teraz musiała się mną zajmować permanentnie – czyli tak jak lubię najbardziej.

Visited 1 times, 1 visit(s) today