2 views 4 mins 0 comments

ENGLAND.

In 2016
10 maja, 2016

Ostatni miesiąc obfitował w niezapomniane wydarzenia, które miałem okazję przeżyć pierwszy raz. Co prawda do tego najważniejszego pierwszego razu jeszcze trochę mi zostało, ale mimo wszystko te przeżyte ostatnio również sprawiły mi wiele radości. A zaczęło się to wszystko pod koniec kwietnia.

Od dłuższego czasu wiadomo było, że czeka mnie wycieczka do Anglii, na komunię mojego kuzyna, Wiktora. Było to równoznaczne z pierwszą podróżą samolotem, nie licząc oczywiście wypadu do Egiptu, kiedy byłem jeszcze dobrze zakamuflowanym embrionem.  Samoloty, jak już wspominałem w poprzednich wpisach, bardzo lubię i z niecierpliwością czekałem aż w końcu będzie mi dane przelecieć się jednym z nich. Przygotowania trwały długo, ale dzięki temu już trzy dni przed wylotem moja walizka była spakowana i gotowa do drogi. W przeciwieństwie do walizki Matki, która jak zwykle pakowała się w okolicach północy, na dzień przed wylotem. Jednak moja wysoka gotowość bojowa została okupiona koniecznością spania w starych piżamach i chodzenia ciągle w tych samych ciuchach. Jak więc widać zawsze jest coś za coś i jestem tego nauczany od najmłodszych lat.

Wylot oczywiście był z Modlina, gdyż dzięki temu oszczędzono jakieś trzysta złotych. Oczywiście nikt nie liczył kosztów dojazdu, parkingu, czasu i innych takich, bo i po co. Trzeba więc było dużo wcześniej wyruszyć abym mógł się wyspać i zjeść obiad przed wylotem. Wszystko, o dziwo, poszło zgodnie z planem. Zasnąłem jeszcze przed Łomiankami, Ojciec nie przekraczał osiemdziesięciu więc nie trzęsło za mocno, paliwo się oszczędzało, a ja miałem czas pospać. Mimo to dojechaliśmy dość szybko, dlatego też zaparkowaliśmy pod laskiem abym mógł kontynuować moją drzemkę. Stwórcy zabijali czas rozmawiając i czekali aż się obudzę, co nastąpiło szybciej niż się spodziewali, bo zaledwie po godzinie. Pojechaliśmy więc jeszcze na przejażdżkę z nadzieją, że jazda mnie uśpi, ale po przejechaniu kilku kilometrów jasne było, że ten trik tym razem nie wypalił. Zawróciliśmy zatem w kierunku lotniska. Spotkaliśmy tam dziadków, na których widok bardzo się ucieszyłem, nadaliśmy bagaże i udaliśmy się na skonsumowanie mojego obiadu. Chwilę później Ojciec pożegnał nas przy bramkach i ruszyliśmy do poczekalni, a po chwili oczekiwania zostaliśmy przepuszczeni na płytę lotniska i ruszyliśmy w stronę samolotu. Samolot był super, jeszcze nigdy nie widziałem żadnego z tak bliska, byłem więc wręcz zachwycony. Zdecydowanie mniej natomiast podobał mi się pomysł wejścia do niego, w związku z czym, po wejściu na pokład, byłem trochę poddenerwowany. Szybko jednak się uspokoiłem, gdy zobaczyłem dużo różnych ludzi i dostałem tablet z zainstalowanymi specjalnie dla mnie aplikacjami i grami. Moje niezadowolenie przeszło równie szybko jak ból głowy po morfinie i spokojnie skupiłem się na przebijaniu balonów, układaniu puzzli i tym podobnych.

Podsumowując cała wyprawa i przelot były rewelacyjne, zdecydowanie lepsze niż pierwszy lot Ojca, który swój cały przespał! Pobyt w Anglii również mi się bardzo podobał, ale to już temat na osobny wpis.

Visited 1 times, 1 visit(s) today