4 views 3 mins 0 comments

DNI ADAPTACYJNE.

In 2017
01 września, 2017

Wszystko co dobre szybko się kończy. Wakacje skończyły się trochę wcześniej niż rok wcześniej, ponieważ miałem dni adaptacyjne w przedszkolu. Przerobiłem już trzy takie dni przed wakacjami, ale w celu przypomnienia dodano jeszcze kolejne trzy tuż przed rozpoczęciem prawdziwej przygody z przedszkolem.

Trzy dni poszyły mi jak z płatka, szybko, sprawnie i na temat. I nawet mi się podobało. Zdecydowanie mniej podobało mi się jednak dnia kolejnego, kiedy Matka zaprowadziła mnie do klasy i zostawiła samego. Cóż za okropność! Po tej przygodzie, kolejnego dnia byłem już bardzo wyczulony i od samego rana opóźniałem procedury jak tylko się dało. Na nic zdało się moje marudzenie, płacz i krzyki. Znowu mnie zaprowadzili do przedszkola i zostawili, okropni rodzice! Trzeciego dnia było jeszcze gorzej. Na nic zdały się moje protesty. Z pomocą przyszła jednak choroba i do końca kolejnego tygodnia byłem w domu. Co prawda wiązało się to z brakiem wychodzenia na dwór, ale za to nie musiałem chodzić do przedszkola.

Po powrocie do zdrowia wszystko wyglądało podobnie. Po trzecim dniu stwierdziłem, że tego już za wiele! Kolejnego dnia oświadczyłem, że nie wstaję z łóżka, chce mi się spać i nigdzie nie idę. Konsternacja na twarzach Stwórców była widoczna, ponieważ kompletnie nie wiedzieli, jak mają zareagować. W końcu, po dość długim czasie mojego snucia się tam i z powrotem po mieszkaniu, Ojciec stwierdził, że albo idę spać albo wstaję i idę do przedszkola. I zadziałało jak złoto. I na mnie i na nich. Grzecznie poszedłem do przedszkola, bez większych awantur, a w piątek w nawet się nie zająknąłem.

I było by pięknie, gdyby nie fakt, że od soboty zacząłem znowu chorować, a po tygodniu okazało się, że mam anginę więc kolejne dni spędzam w domu. Może moje samopoczucie nie jest najlepsze, trochę kaszlę i lecą mi gile z nosa, ale jest również dużo plusów w tej chorobie. Na przykład nie chciałem się inhalować, więc Matka włączyła mi bajkę by mnie przekupić. Od tego momentu inhalacje są „de best” i sam się o nie upominam! I w zasadzie to mam nadzieję, że jeszcze trochę sobie pochoruję.

Visited 1 times, 1 visit(s) today