
No i stało się. Z jedynaka stałem się starszym bratem. Stwórcy dość długo przygotowywali mnie do tego wydarzenia, a i brzuch Matki nie pozwalał o tym zapomnieć. Mimo tego pierwsze spotkanie nie wyszło nam najlepiej. Pojechaliśmy do szpitala w odwiedziny i po wejściu do sali najpierw nie mogłem dostrzec Matki, a gdy już mnie na nią nakierowano, zobaczyłem, że trzyma coś na rękach.
– Zobacz. To Bruno! – powiedziała babcia.
– To nie jest Bruno tylko jakieś małe bejbi! – padła szybka riposta.
Na dłuższe dywagacje nie było czasu, gdyż zostaliśmy niegrzecznie wyproszeni przez jakąś pielęgniarkę, która nie została poinformowana o naszej wizycie.
Jak na razie Bruno niestety nie jest zbyt dobrym kompanem, ponieważ nic nie robi tylko leży, płacze i zabiera mój czas ze Stwórcami. Poza tym jest bardzo delikatny więc nie mogę go nawet porządnie przytulić. Najgorsze z tego wszystkiego jest jednak to, że nadal muszę się sam bawić. To po co mi taki brat?!